Wykorzystanie śladu stóp

W miejscowości W. dwóch zamaskowanych bandytów, z których jeden uzbrojony w duży nóż kuchenny, wtargnęło do mieszkania pewnego gospodarza, przy czym ciężko poranili jego żonę, która zmarła. Bandyci, skorzystawszy z ogólnego zamieszkania domowników, zbiegli nierozpoznani przez nikogo.

        Przybyłem niezwłocznie na miejsce przestępstwa i wszcząłem dochodzenie. Przesłuchani naoczni świadkowie rozboju dawali różne wyjaśnienia, rysopisu bandytów jednak podać nie mogli. Noc wówczas była ciemna, padał od kilku dni deszcz, to też bardzo ostrożnie przeszukałem teren w pobliżu zabudowań gospodarczych, a nie odnalazłszy żadnych śladów, postanowiłem z przeszukaniem dalszego terenu wstrzymać się do rana, a na razie zająłem się sprawdzeniem miejscowych i okolicznych osób podejrzanych oraz prowadzeniem szczegółowych wywiadów, które nie dały zresztą żadnych wyników.

       Rano w rozmokłej glebie pola ornego znalazłem ślady stóp dwóch osób. Ślady te utrwaliłem przez odlewy z gipsu. Sprowadzony na miejsce pies policyjny poprowadził od miejsca śladów przez pola do lasu oddalonego o 3 km od miejsca przestępstwa i tu ślady zginęły, gdyż teren był zalany wodą.

       Po upływie kilku godzin wyjąłem odlewy gipsowe i poddałem je dokładnym oględzinom. Stwierdziłem, że jedna stopa lewej nogi mocniej wgrzęźnięta była w ziemię i obcas ścięty od strony zewnętrznej.

       Na podstawie znajomości stosunków miejscowych, a przede wszystkim elementu przestępczego, przyszedłem do wniosku, że rozboju mógł dokonać zawodowy przestępca M.B., zamieszkały w odległości kilkunastu kilometrów od miejsca napadu. M. przesłuchany przez miejscowy posterunek oświadczył, że był wieczorem i nocy krytycznej w domu i podał świadków, którzy potwierdzili jego zeznanie. Mając jednak informacje z tamtejszego posterunku, że M. ścina obcas lewej nogi poleciłem sprowadzić go na miejsce przestępstwa. Tu porównałem odlewy z obuwiem i przekonałem się, że odlew jest identyczny z kamaszem, jaki nosił podejrzany.

       Indagowany na miejscu przestępstwa M. nie przyznał się do winy, lecz znaleźli się świadkowie, którzy widzieli go w towarzystwie innego mężczyzny przed rozbojem u miejscowego złodzieja J.H. Na podstawie tych informacji ustaliłem również nazwisko jego wspólnika i wszyscy trzej podejrzani znaleźli się w więzieniu, a następnie wyrokiem sądu skazani zostali na więzienie. Podstawą do wymiaru sprawiedliwości był niezbity dowód: odlew gipsowy i kamasz noszony przez M, którego nie mógł wyprzeć się sprawca napadu.

                                                                                                                                                                                                  Szymon Wykowski

                                                                                                                                                                                                  komisarz P.P.

A
A+
A++
Powrót
Drukuj