Uprawnienia i obowiązki Policji Państwowej

Państwo polskie, powołując do życia policję państwową, wyposażyło ją w szereg uprawnień i przywilejów, umożliwiających realizację jej zadań i obowiązków. Zapewniając ład, porządek i spokój publiczny, bezpieczeństwo osób i ich mienia, jak również wykonując rozporządzenia władz państwowych i samorządowych, funkcjonariusze policji upoważnieni byli do stosowania w granicach swych kompetencji wszelkich środków prawnych w celu zapobiegania, ujawniania oraz ścigania czynów niedozwolonych, prowadzenia

Każdego policjanta obowiązywały ramy prawne, których nie wolno mu było przekroczyć, gdyż wówczas działanie jego mogło zostać poczytane jako nadużycie władzy, bądź jako bezczynność - co poza skutkami dyscyplinarnymi i karnymi pociągało za sobą również pogorszenie stosunków ze społeczeństwem.

Ustawa o Policji Państwowej z 24.07.1919 r., podstawowy akt prawny regulujący organizację i działalność policji w II Rzeczypospolitej, jak również wydane na jej podstawie: Tymczasowa Instrukcja dla Policji Państwowej oraz inne akty regulujące pracę policji, miały na celu ścisłe sprecyzowanie kompetencji funkcjonariuszy, zasad doboru kandydatów do służby, zakresu współpracy z innymi organami państwowymi i samorządowymi i na tej podstawie można było jasno określić co należało do zakresu ich zadań, a co stanowiło nadużycie, za popełnienie którego groziła odpowiedzialność dyscyplinarna i karna. Za wykroczenia służbowe, nieobjęte kodeksem karnym, można było wobec policjantów stosować następujące kary dyscyplinarne: nagana (zwykła – przez przełożonego, bez świadków i formalna, z zapisem do rozkazu dziennego, areszt do 7 dni (nie mógł być on krótszy niż 24 godziny), przeniesienie na urząd o mniejszych dodatkach funkcyjnych, degradacja, wydalenie.

Oprócz ustawy o Policji Państwowej i wydanych na jej podstawie przez ministra spraw wewnętrznych przepisów dyscyplinarnych, sprawy związane z nieprawidłowym zachowaniem się funkcjonariuszy na służbie i poza nią regulowała „Tymczasowa instrukcja dla Policji Państwowej”, będąca swojego rodzaju etycznym kodeksem postępowania. Już we wstępie do Instrukcji scharakteryzowano ogólnie trzy grupy zadań, do realizacji których zobligowano policję, a których nieprzestrzeganie uznawane było surowo karane. I tak do obowiązków funkcjonariuszy PP należało:
„1) mieć nadzór nad ścisłym przestrzeganiem przepisów prawa i rozporządzeń obowiązujących, żądać zastosowania się do nich, winnych zaś sprzeciwiania się żądaniom prawnym pociągać do odpowiedzialności, w sposób przez przepisy prawne przewidziany;
2)stosować w granicach swej kompetencji wszelkie prawne środki w celu zapobiegania, ujawniania oraz przerywania czynów przestępnych, zgodnie z przepisami niniejszej instrukcji;
3)wykonywać wszelkie prawne rozporządzenia i polecenia władz państwowych i samorządowych zgodnie z przepisami prawa.”

Sformułowane na ich podstawie szczegółowe wytyczne zawarte w kolejnych paragrafach Instrukcji, obejmowały nie tylko stosunki służbowe, ale w wielu przypadkach wkraczały również w sferę życia prywatnego. Od funkcjonariuszy policji wymagano nienagannego prowadzenia się zarówno na służbie, jak i w życiu prywatnym. „Policjant zawsze powinien pamiętać o tem, że jego zachowanie się w życiu prywatnem szczególnie zwraca na siebie uwagę i poddane jest nie zawsze życzliwemu sądowi.”- przypominał §2 Instrukcji. Ścisłe przestrzeganie prawa, unikanie w zachowaniu wszystkiego, co mogłoby uwłaczać powadze funkcjonariusza policji, co mogłoby wywołać nieprzychylność opinii publicznej – to obowiązki, których musiał przestrzegać nie tylko sam policjant, ale również jego rodzina. Za nieodpowiednie zachowanie, pociągające za sobą odpowiedzialność dyscyplinarną, uznawano przebywanie po służbie w „podejrzanych lokalach”, utrzymywanie kontaktów z osobami nie cieszącymi się dobrą opinią, nadużywanie alkoholu, grę w karty, lekkomyślne zaciąganie długów, gorszący tryb życia. Analizując dalsze paragrafy części ogólnej Tymczasowej Instrukcji dla Policji Państwowej można opracować katalog cech jakimi powinien charakteryzować się funkcjonariusz Policji Państwowej. Należą do niego: sumienność, dokładność, przezorność, prawdomówność, opanowanie, roztropność, wytrwałość, stanowczość, schludność. „Zachowanie lękliwe lub bojaźliwe, oraz umyślne unikanie zajść przykrych, czy niebezpiecznych jest sprzeczne z obowiązkami policjanta, a tem samem karygodne.” – ostrzegał paragraf 6 Instrukcji.

Ponadto funkcjonariusze PP podczas kontaktów służbowych z obywatelami, zobligowani byli do przestrzegania zasad kultury osobistej i dobrego wychowania. Komendant Główny pismem okólnym z 28. grudnia 1928 r. przypomniał, że troską każdego przełożonego musi być stałe czuwanie nad tym, aby ich podwładni nie zapomnieli, że obowiązek grzeczności nie zna żadnych wyjątków ani zależności czy to od stanowiska osoby, z którą policjant się styka, czy charakteru wystąpienia służbowego, czy też humoru funkcjonariusza.

Szczególnie surowo piętnowano wszelkie przypadki łapownictwa. Policjantowi w żadnym wypadku nie wolno było przyjąć, albo żądać jakiejkolwiek korzyści majątkowej za odstąpienie od nakazanych prawem czynności służbowych, lub podjęcie czynności niezgodnych z obowiązującymi normami prawnymi. Takie nadużycia władzy urzędowej, popełnione z chęci zysku, zagrożone były karą śmierci przez rozstrzelanie. Nagrodzenie funkcjonariusza PP przez osoby trzecie, instytucje publiczne mogło mieć miejsce jedynie za pośrednictwem przełożonego, który mógł wyrazić zgodę na przyjęcie nagrody bądź też sam rozdzielał nagrodę pomiędzy policjantów.

Tworząc Policję Państwową zakładano, że takie zjawiska jak upolitycznienie, stronniczość będą obce tej formacji. Definicja apolityczności, jaką zawarto w „Dodatku do tymczasowej Instrukcji dla Policji Państwowej” wskazywała, że „Wszyscy funkcjonariusze Policji Państwowej bez wyjątku mają zachować bezwzględną obiektywność pod względem politycznym”.

Funkcjonariusze Policji Państwowej nie mogli np. być członkami żadnego stowarzyszenia lub stronnictwa politycznego. Nie mogli bez zgody swojego przełożonego uczestniczyć w jakichkolwiek publicznych demonstracjach, pochodach, zebraniach i wiecach. Bez tejże zgody nie mogli być członkami stowarzyszeń kulturalnych, oświatowych i społecznych. Sami mogli tworzyć stowarzyszenia i urządzać zebrania jedynie po uzyskaniu drogą służbową zgody Komendanta Głównego Policji Państwowej. Aby wykluczyć podejrzenia o stronniczość stróżów prawa, zabroniono im prowadzenia dodatkowej działalności zarobkowej, której wykonywanie byłoby sprzeczne z obowiązkami służbowymi, przeszkadzałoby w ścisłym wykonywaniu czynności służbowych lub wywoływało uzasadnione przypuszczenie stronniczości funkcjonariusza. O każdym zajęciu ubocznym należało poinformować władzę zwierzchnią i zaniechać jej w przypadku kiedy uzna ona działanie takie za niedopuszczalne. Ograniczenia związane z prowadzeniem dodatkowej działalności zarobkowej dotyczyły również współmałżonków funkcjonariuszy, którym nie wolno było posiadać żadnego zakładu handlowego, przemysłowego, wymagającego koncesji (np. restauracji, kawiarni, kinematografu), nie wolno było prowadzić handlu artykułami spożywczymi i wyrobami fabrycznymi z wyjątkiem handlu rękodziełami. Dozwolone było jedynie prowadzenie w domu zakładu rzemieślniczego (np. krawiectwa), natomiast poza domem możliwym było płatne zajęcie, nie wchodzącego w kolizję z obowiązkami funkcjonariusza policji i godnością jego stanowiska.

Wszystkie tego rodzaju ograniczenia miały na celu zwiększenie wiarygodności i podniesienie autorytetu Policji Państwowej. Z autorytetem silnie była powiązana zasada poczucia odpowiedzialności. Trzecią z wymienionych powyżej zasad była zasada podporządkowania interesów osobistych interesom ogólnym, polegająca na tym, że interes jednego pracownika czy grupy musiał ustąpić zawsze interesom instytucji.

Mimo tak jasno sprecyzowanych norm prawnych, stan dyscypliny w policji państwowej w początkowych latach jej funkcjonowania pozostawiał wiele do życzenia, przy czym najczęstsze przewinienia policjantów związane były z zarzutami niewłaściwego stosunku do obywateli. W pierwszych latach państwowości II Rzeczypospolitej niemal każdy obywatel był przekonany, że policja bije przestępców i wymusza zeznania.

Nie inaczej przedstawiała się ta sprawa w przypadku osób podejrzanych przez policję i defensywę o działalność polityczną. Tu więźniowie skarżyli się, protestowali, nie odmawiali wyjaśnień. Nie było niemal procesu sądowego, w toku którego zarzut bicia przez policję nie stanowiłby jednego z najpoważniejszych atutów zmierzających do podważenia oskarżenia. Opozycyjni działacze partii lewicowych, mniejszościowych i ludowych, kierując się w tym względzie instrukcjami swoich władz organizacyjnych, bardzo często na rozprawach sądowych przytaczali, wręcz nieprawdopodobne, opisy wymuszania zeznań, co wśród społeczeństwa wywoływało wzrost oburzenia i dezaprobatę wobec Policji Państwowej. Niejednokrotnie powodem takiego stanu rzeczy były rozbieżności pomiędzy istniejącymi przepisami a codzienną praktyką PP, oraz permanentne zaniedbania proceduralne przy prowadzeniu dochodzeń dyscyplinarnych.

W styczniu 1924 r. w trakcie 94. posiedzenia Sejmu poseł Stanisław Pławski z PPS-u przedstawił sytuację jaka miała miejsce w Wilnie 17 listopada 1924 r., kiedy to o godzinie 7 rano oddział policji z komisarzem na czele wtargnął do lokalu związku zawodowego robotników przemysłu spożywczego i po wyważeniu drzwi powyrzucał przez okna na podwórze wszystkie meble. Następnie w pomieszczeniach tych utworzono posterunek PP. Jak się okazało, zanim doszło do tego zdarzenia, Komendant PP w Wilnie skierował do Delegata Rządu prośbę w sprawie zajęcia wolnych lokali w domu robotniczym, który, pomimo tego, że proces o eksmisję związku zawodowego z domu robotniczego jeszcze był w toku, a sąd okręgowy jeszcze tej sprawy nie rozpatrywał, wydał stosowne zezwolenie. Niejednokrotnie kolejni ministrowie spraw wewnętrznych z trybuny sejmowej usprawiedliwiali działania organów ścigania oskarżanych o nieodpowiednie, czasem wręcz brutalne traktowanie ludności.

W czerwcu 1924 r. minister Zygmunt Hübner zapewniał, że każdy przypadek nadużycia jest przedmiotem szczegółowego śledztwa, a winni są zawsze pociągani do odpowiedzialności dyscyplinarnej względnie karno-sądowej, czego dowodem jest cały szereg wydaleń ze służby i wyroków sądowych za tego rodzaju wykroczenia.

Stan dyscypliny w Policji był tematem goszczącym bardzo często na łamach ówczesnej prasy polskiej, o czym świadczyć mogą liczne artykuły prasowe z tego okresu.

To właśnie za pośrednictwem tego medium prowadzono wielkie i małe batalie ideologiczne i polityczne. Szczególnym zainteresowaniem dziennikarzy cieszyły się wszelkiego rodzaju przestępstwa popełnione przez policjantów, szczególnie zaś te związane z użyciem broni palnej, siły fizycznej, czy też z łapownictwem. W gazetach bardzo chętnie publikowano artykuły piętnujące tego rodzaje nadużycia, które, teoretycznie, nigdy nie powinny mieć miejsca w szeregach instytucji chroniącej ład i porządek publiczny. I tak np. w „Kurierze Porannym” (reprezentant bulwarowej prasy liberalnej) z 14 maja 1921 r. w artykule pt. „Policjanci czy kaci?” opisano fakt aresztowania, a następnie zamordowania przez policjantów z XI Komisariatu Policji w Warszawie Adama Wrońskiego – stróża domu nr 67 na ul. Wspólnej. Ciało denata, które pokazano żonie zmarłego, było pokaleczone, sine, pokłute bagnetami w taki sposób, że kobieta z trudem rozpoznała zwłoki swojego męża. Lekarze i świadkowie obecni przy obdukcji stwierdzili liczne rany kłute, złamania obu rąk i pięciu żeber.

A
A+
A++
Powrót
Drukuj