Warto zobaczyć
Kuligowski Leonard (1896-1945)
Wspomnienie syna o Ojcu st. post PP Leonardzie Kuligowskim (1896-1945)
St. post. Leonard Kuligowski urodził się 28.02.1896 roku w Żyrardowie, z matki Marianny z domu Zadżwilskiej i ojca Michała. Do 16 roku życia uczęszczał do Szkoły Miejskiej w Żyrardowie. Po jej ukończeniu, do 1915 roku odbywał praktyki w Zakładach ślusarsko-mechanicznych w Żyrardowie u pana Skalskiego oraz w Garażach Samochodowych w Warszawie przy ul. Leszno 25.
W czasie I wojny światowej (1914-1918) po przybyciu wojsk niemieckich do Warszawy, Ojciec został wywieziony na roboty do Niemiec na Górny Śląsk, gdzie przebywał do 6 grudnia 1918 roku. Po powrocie do kraju wstąpił do Wojska Polskiego, gdzie służył od 14.05.1919 do 30.04.1921 roku. W tym czasie brał udział w wojnie polsko bolszewickiej (16.07.1920 r. do 30.04.1921r.), pełniąc funkcję podoficera w II Baterii 18 Dywizji Artylerii Ciężkiej.
Po zwolnieniu z wojska, jako ochotnik zaciągnął się do Powstania Śląskiego od 8.05.1921 do czasu zlikwidowania oddziałów powstańczych, tj. do 21.08.1921 r. W Powstaniu 3. Śląskim walczył w 8 Pułku Tarnogórskim, którym dowodził dowódca Musialik. Od 1.12.1921 r do 30.05.1925 r służył w Straży Celnej w inspektoracie Chorzele k. Mławy.
We wrześniu 1924 roku zawarł związek małżeński z Marianną Domańską. Urodziło się czworo dzieci (trzy córki i syn). Zamieszkał ponownie w Warszawie.
Do Policji Państwowej wstąpił w 1925 roku - nr policyjny 2393. Służbę pełnił w dwóch warszawskich Komisariatach: XXII przy ul. Wolskiej 157oraz I przy ul. Bednarskiej 7. Przez 18 lat służby w Policji Państwowej w Warszawie, awansował do stopnia starszego posterunkowego. 1 września z chwilą wybuchu II wojny światowej, Ojciec mój pozostał w Warszawie wraz z innymi Policjantami i pełnił nadal służbę przy Bednarskiej. Znalazł się w Policji Polskiej GG w stopniu plutonowego.
23 marca 1943 roku w godzinach wieczornych, po przyjściu ze służby około godziny 22.00, do jego mieszkania w Warszawie przy ul. Lipowej 9 m 10 wtargnęło czterech żandarmów niemieckich (SIPO) i dwóch kolegów z I Komisariatu przy Bednarskiej. Ojciec został aresztowany i osadzony na Pawiaku.
Po licznych przesłuchaniach w siedzibie Gestapo przy ul. Szucha i w więzieniu na Pawiaku, 13.05.1943 roku został sformowany transport mężczyzn i kobiet, i o godzinie 5.00 rano wyruszył do Auschwitz-Birkenau. Więźniom odebrano nawet buty. Był to tak zwany „transport bosy”.
Tego samego dnia transport dotarł do obozu. Ojciec został zarejestrowany pod numerem obozowym 121501. Przebywał w Auschwitz do 17.09.1944 roku. W tym miesiącu został wywieziony do obozu na terenie Austrii KL Mauthausen-Gusen i zarejestrowany jako więzień polityczny pod nr 101923. Po dwóch miesiącach pobytu w obozie, Tato zdecydował się na ucieczkę. Niestety zatrzymany, ponownie znalazł się w obozie pod koniec grudnia 1944 roku.
Torturowany, pobity, skrajnie wyczerpany i poniżony, trafił do szpitala więziennego.
16.02.1945 roku, nie doczekawszy wolności, został zamordowany w obozie i spalony w krematorium Mauthausen-Gusen.
Za wzorową służbę w Policji Państwowej, mój ojciec st. post. Leonard Kuligowski został odznaczony:
1. Medalem Dziesięciolecia Odzyskania Niepodległości (1929 r.)
2. Krzyżem na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi kl. II (1930 r.)
3. Krzyżem Niepodległości (1931 r.)
3. Medalem Niepodległości (1933 r.)
4. Medalem Pamiątkowym za Wojnę (1918 - 1921)
5. Brązowym Krzyżem Zasługi (1939 r.)
Kończąc wspomnienia o moim Ojcu, jestem dumny z jego patriotycznej postawy, zawsze gotowości do obrony ojczyzny gdy była ona w niebezpieczeństwie. Dla mnie – syna, wnuków i prawnuków, jest wielkim zaszczytem i radością pisać te wspomnienia, a przynależność do Warszawskiego Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939 roku, spełnieniem moich marzeń.
Jerzy Michał Kuligowski
Epitafium
Na obcej ziemi, z dala od bliskich,
Rodziny, żony i dzieci
Zakończył życie,
Przeszedł swą „drogę przez mękę”
Podobnie jak inni więźniowie.
Wiatr rozwiał Ich prochy,
Pot i krew wsiąknęła w ziemię.
Na polach otaczających Mauthausen
Zieleń bujna wymarła.
I tylko skowronek w niebiosach
Smutny trel zawodził.
W tej ciszy można tylko usłyszeć
Jęk, płacz i bicie serc strwożonych.
Wołanie o pomoc do Boga.
Czy Bóg ten głos usłyszy?
Odeszli – do innego świata.
Zostały po nich nieme ślady ich cierpienia…
Kamieniołomy, głęboka sadzawka,
Do której bezsilni wpadali.
Krematorium, lazaret i ziemia,
Po której z ostatnim tchnieniem stąpali.
Mauthausen – Obóz Śmierci –
To był ostatni przystanek ich życia.
Wierzymy, że Bóg, Ojciec sprawiedliwy,
Miłość im swoją okazał.
Pamięci Leonarda, naszego Ojca na okoliczność 70. rocznicy wyzwolenia obozu, którego nasz ojciec już nie doczekał słowa te poświęcam.
córka Danuta